niedziela, 10 marca 2013

Nothing lasts forever

Zataczam koło, znów jestem tutaj i znów coś się zmieniło. Wróć - wszystko się zmieniło. Jak to mówią, ktoś musi odejść, żeby przyjść mógł ktoś. Tylko czy przyjaźń warta jest poświęcenia dla czegoś nowego? Czy naprawdę mamy tak mało miejsca w swoim życiu, że po przybyciu kogoś innego odtrącamy, jak do tej pory, jedną z najbliższych sobie osób? Chciałabym wiedzieć. Chciałabym wiedzieć też, czy w takiej sytuacji te wszystkie lata nagle przestają mieć znaczenie, czy po prostu się o nich nie myśli. Tylko dlaczego, dlatego że nowe może okazać się lepsze? Tak jakby dawne życie i dawni ludzie nie byli wystarczająco dobrzy. Mowa w tym poście o przyjaźni, ale chwila, czy przyjacielem można nazwać osobę, która w tak prosty i wręcz śmieszny sposób potrafi odsunąć się od "bliskich", nawet bez słowa wyjaśnienia? Nie. A najgorszą rzeczą w tym wszystkim jest uświadomienie sobie, że przez kilka lat cała ta otoczka była tylko i wyłącznie otoczką, bez żadnego głębszego znaczenia. Ale można było się domyślić, że kiedyś to się stanie, bo przecież... Nic nie trwa wiecznie.

1 komentarz:

  1. jeśli to prawdziwa przyjaźń to w końcu wróci do tego jak było dawniej, bez względu na inne, nowe osoby. a jeżeli otoczka..no tak, ludzie często są fałszywi. ale trzymaj się, co ma być to będzie i będzie dobrze ! ♥

    OdpowiedzUsuń