Gdzie się podział ten wieczny uśmiech, który towarzyszył mi na każdym kroku? Gdzie się podziały te chwile, za które oddałabym życie? Gdzie się podziało szczęście, które ukryte było we wszystkich krótkich momentach? Przepadło. Ulotniło się razem ze wspomieniami, których nie da się odzyskać. Moje „beztroskie” wakacje się skończyły, mogę przestać się starać. Mogę odejść z czystym sumieniem. Chyba…
Tak, bez sensu jest trwać.
Niekooniecznie! ;) Nic nie wiadomo, nic na pewno. Może się jeszcze wszystko odmieni? :)
OdpowiedzUsuńKiedyś też nie miałam takiej szansy, ale sama zaczęłam działać, jakieś wolontariaty i inne akcje charytatywne. To właśnie tam można poznać najlepszych i najciekawszych ludzi :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak ^^.
Czasem właśnie tak jest, że kiedy kogoś potrzebujemy, to nie ma go przy nas.
Może to tylko taki okres. Przejściowy. Może trwać długo, ale wiesz, po burzy zawsze wychodzi słońce. Pewnie to słyszałaś wiele razy i już rzygasz tym tekstem, ale to jednak prawda. Skoro miałaś ten uśmiech, miałaś radość, to może to tylko kwestia czasu żeby wróciły. A szczęściu możesz pomóc. Zastanów się co teraz sprawia, że tracisz swój optymizm. Może to da się zmienić ?
OdpowiedzUsuńCo do koncertów, to super, poza tym, że dzisiaj chyba nie dojadę na Lady Pank przez pieprzone korki i turystów. Nie cierpię korków, nie cierpię turystów, nie cierpię Wisły, nie cierpię Tygodnia Kultury Beskidzkiej i nie cierpię Smerfów!
W moim też nie. Wszystko robię przez Internet, znaczy organizuję. Czasem uda mi się gdzieś pojechać. :D
OdpowiedzUsuńCieszę się. Mi ostatnio ich brakuje ;p
A jednak dupa, nie ma mnie teraz na koncercie ;( Nie myśl, że poddałam się tak łatwo. Próbowałam drugi raz tam dojechać i naprawdę mi na tym zależało. Lady Pank, to pierwszy zespół jaki poznałam.
OdpowiedzUsuńJednak przez ten cholerny tydzień kultury beskidzkiej wszystko było zakorkowane naprawdę i nie udało się. I nic nie wyszło z dnia dzisiejszego.
Smerfy... tak napisałam. Bo siedziałam i gadałam jak to nie cierpię turystów, nie cierpię Wisły nie cierpię korków. I moja babcia stwierdziła, że gadam jak gargamel tylko, że on mówił "jak ja nie cierpię smerfów"
;(
Trzymaj się ;**
Zwykle najpierw nawiązuję z jakąś osobą kontakt, przez jakiś czas gadamy, potem się spotykamy :).
OdpowiedzUsuńBo ich nie ma. Pusto się zrobiło.
Polecam, polecam :D To sama przyjemność :)
OdpowiedzUsuńNie wiem. Samo się tak ułożyło. Mam jednego, wspaniałego, najukochańszego przyjaciela, ale pracuje, uczy się, mieszka trochę dalej ode mnie. Nie zawsze mogę mieć :3. Inni? Są wspaniali, ale nie mogę im w pełni zaufać, więc podświadomie zachowuję dystans.
U mnie nowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
O tam, do końca wakacji jest jeszcze daleko i wszystko się może zdarzyć. :)
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńNoc u przyjaciółki przepadła mi dlatego, że miałam pójść do niej zaraz po koncercie. Ona mieszka w tym samym mieście czyli też bym nie dojechała.
Ale dzięki za miłe słowa ;*
Trzymaj się!
Masz rację, czasem bezsilność i brak sił wykańcza, tyle że jeżeli się poddamy to nic nam nie pozostanie. Dlatego trzeba walczyć do końca. Mam nadzieję, że u Ciebie w końcu wyjdzie to słońce po burzy ;*
OdpowiedzUsuńTo różnie, wiesz. Czasem przez jakieś akcje na facebooku, czasem na jakichś stronach, gdzie też są jakieś charytatywne sprawy :).
OdpowiedzUsuńTrudno jest czasem zaufać, szczególnie mi. Taki już mam charakter :P Dzięki :3
U mnie nowa, bezsensowna notka ;)
OdpowiedzUsuń:*
Dziękuję Ci bardzo. Smutne, ale dzięki temu jest tak, że doceniam te najmniejsze wartości i rzeczy, które mnie spotykają, bo wiem, jakie to jest kruche :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za takie słowa. Strasznie mi miło :). Staje się męczące, czasem mam wrażenie, że chciałabym inaczej jakoś żyć, bez tego, ale Ci ludzie są dla mnie ogromnie ważni.
cudowny blog ! *.*
OdpowiedzUsuńZawsze tak jest. Na świecie brakuje takiego porządnego i stabilnego fundamentu, na którym moglibyśmy twardo stanąć.
OdpowiedzUsuńNajważniejszy uśmiech! ;)
Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńTak, ja wiem. Wczoraj poprosiłam smutnego chłopaka, żeby się do mnie uśmiechnął ^^.
Proszę Cię bardzo ^^.
OdpowiedzUsuńTak, głupio było, ale on był tak strasznie smutny, i oczy jego były takie przeraźliwie smutne, że nie mogłam :/.
Tak! :D Skakałam z radości ;P
OdpowiedzUsuńMam jego e-mail, a on ma mój. Wczoraj po północy trochę gadaliśmy, dzisiaj jeszcze nie :) Ale warto było, nawet jeśli by to się skończyło na samej prośbie :)
OdpowiedzUsuńPolecam, tylko, że też trzeba mieć szczęście :D Czasem można chyba niefajnie trafić ^^
OdpowiedzUsuńWiesz, nie wszyscy ludzie są tak od razu chętni, by się uśmiechać do obcej osoby albo żeby zawierać znajomości na ulicy ^^
OdpowiedzUsuńSmutne, ale wiesz, to też może wydawać się niektórym dziwne. Mogą nie mieć zaufania do tej drugiej osoby, może im się wydawać podejrzana :)
OdpowiedzUsuńNie, na szczęście nie :)
Tak. Pewnie byłoby inaczej, gdybym najpierw im się porządnie nie przyjrzała :D
OdpowiedzUsuńW ramach komentarza przesyłam link do jednej z moich notek, która jest... no cóż, tym, co napisałabym w komentarzu. Cokolwiek by się nie stało, nie warto tego roztrząsać. To dopiero początek, prawdziwe problemy dopiero przyjdą.
OdpowiedzUsuńhttp://antisocial-paranoic.blogspot.com/2012/05/never-give-up.html
~Antisocial, ale zapraszam też na tego bloga. :>
Dwa lata starszy :)
OdpowiedzUsuńRadość życia gubi się po drodze, chyba
OdpowiedzUsuńja bynajmniej zgubiłam.
Nie jest z tego samego miasta, ale mieszka tam, gdzie często bywam :)
OdpowiedzUsuńCześć :) U mnie nowa notka. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńnie odchodź!
OdpowiedzUsuńBoli mnie, gdy i u mnie znika uśmiech na rzecz niewiadomego smutku. Lubię wspomnienia, ale nie chciałabym do nich wrócić - to dopiero jest paradoks, xD
OdpowiedzUsuńWracaaaaj Monsterkuu <3
OdpowiedzUsuń