niedziela, 19 maja 2013

Pytanie za sto punktów

- Mam do Ciebie pytanie.
- Jakie?
- Czy ja się zmieniłam?
- Gorszego pytania nie mogłaś zadać? Wydaje mi się, że tak. Tylko sama dobrze wiesz, że w Twoim przypadku nie można uogólniać. Zmienił się Twój sposób patrzenia na innych. Pamiętasz jak się ich bałaś? Pamiętasz jak wolałaś przesiedzieć sama wszystkie przerwy, niż przebywać w towarzystwie zatrutych nastolatków? Cóż... Przykro mi to mówić, ale teraz sama jesteś zatruta. Albo inaczej - jesteś taka jak oni. Wiesz, nigdy nie przypuszczałam, że kilka osób i nowa/stara szkoła będą miały na Ciebie taki wpływ. Nigdy też nie przypuszczałam, że złamiesz prawie wszystkie swoje zasady. Nie sądziłam, że będziesz potrafiła wpuścić jeszcze kogoś do swojego świata. Świata, który był tak szczelnie zamknięty, ogrodzony największym murem, jaki w życiu widziałam. Ale zrobiłaś to. Otworzyłaś się na ludzi, chyba nawet bardziej niż byś tego chciała. Chociaż chwila, wróć. Otworzyłaś się świadomie, wpuściłaś ich świadomie, bo po głębszym zastanowieniu inni widzą to, co chcesz żeby widzieli. Ty to jednak sprytna jesteś! Chyba nawet ja sama nie poznałam Cię tak do końca. Co jeszcze się zmieniło? Przestałaś bać się opini SamaWieszKogo i zaczęłaś walczyć o swoje. Albo inaczej - zaczęłaś stawiać na swoim. Nie jesteś już rozciapaną i nierozgarniętą dziewczynką, która dałaby się pokroić za odrobinę zrouzmienia i akceptacji. Pamiętasz jak sama siebie opisałaś dwa miesiące temu? Twarda dziwka. Z tą dziwką może przesadziłaś, ale czego można się spodziewać po czterech desperadosach. Niemniej jednak nie dasz sobie w kaszę dmuchać. Nawet Twoja samoocena podskoczyła o kilka procent, albo po prostu tak świetnie udajesz. Ale chwila, jak mogę być obiektywna w tej sprawie? Jestem przecież Twoim drugim ja, mówię to co chcesz usłyszeć. Ale mam dla Ciebie jedną, złotą radę. Nie zapomnij w tym szaleństwie o najważniejszej rzeczy w Twoim życiu. Pamiętaj - bez niej nie przeżyjesz.

4 komentarze:

  1. Ahhh te wewnętrzne rozmowy ;) W pewnym momencie życia miałam podobne przemyślenia, ale chyba już wróciłam do mojego wyważonego outsiderstwa.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm ... kolejny przykład na to, że nic nie trwa wiecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Eeej, wróciłaś :D Ale ja się cieszę.
    Nie wiem co sądzić o Twoich wewnętrznych rozważaniach. Ale jestem bardzo ciekawa tej jednej rzeczy, bez której nie przeżyjesz.

    OdpowiedzUsuń