Prowokujesz, kusisz, zachęcasz, nęcisz, dręczysz, drażnisz. Próbujesz na mnie cały szereg nieznanych sztuczek, którym nie potrafię się oprzec. Chcąc niechcąc wizualizuję sobie Twoje słowa, nawet te najbardziej nieodpowiednie i rozpływam się w nich tak samo jak w Twoim głosie. Napawam się zapachem, który już w niewielkim stopniu został na mojej O. i płaszczyku, żeby znów móc wrócic do momentów kiedy trzymałeś mnie w ramionach i szeptałeś do ucha.Wywołujesz u mnie myśli, przez które się czerwienie i nie potrafię się skupic. Sprawiasz, że zapiera mi dech w piersiach i nie potrafię się wysłowic, chociaż nigdy nie mam z tym problemu. Uciszasz, temperujesz, upominasz, podnosisz głos, uczysz, wychowujesz. Jesteś wszystkim czego nigdy nie miałam, a zawsze cholernie potrzebowałam. Hej, ja sprzed Tobą się rozbieram, zrzucam zmięte, brudne myśli i przed Tobą umieram, chore serce otwieram. Bez znieczulenia...
Chyba dobrze mieć taką osobę?
OdpowiedzUsuń