niedziela, 7 września 2014

Czas

Czas... On naprawdę wiele zmienia. Przede wszystkim nasze patrzenie na niektóre sytuacje, na niektóre relacje. Przez bardzo długi czas trzymałam się jednej osoby, dawałam jej wszystko co mogłam, byłam na każde zawołanie, w każdym momencie naszego życia. Byłam oddaną przyjaciółką, zawsze gotową pomóc i tak naprawdę-nie widziałam w tym nic dziwnego. Naturalnym było dla mnie robić wszystko żeby dać jej jak najwięcej szczęścia i uśmiechu, nie patrząc przy tym na to czego ja potrzebuję. W końcu popłakiwanie w nocy stało się codziennością, do której się przyzwyczaiłam a cały ból stał się nieodłączną częścią mojej egzystencji. "Tak musi być" myślałam za każdym razem kiedy się na niej zawodziłam. Cały czas twierdziłam, że szczęście, które mi daje, jest warte każdej ceny, każdego cierpienia. Miałam w sobie mnóstwo miłości i tak naprawdę wszystko wlewałam w nią. Była dla mnie rodziną, siostrą, bratem, przyjaciółką, kumplem, wszystkim naraz. Stała się narkotykiem, bez którego nie mogłam żyć. Mówią, że uzależnienie od drugiej osoby jest tak samo złe jak uzależnienie od narkotyków, ale ja miałam to gdzieś. Ta przyjaźń mnie wyniszczyła, była najbardziej toksyczną relacją w moim życiu. Zauważyłam to dopiero po prawie 5 latach, dopiero po zakończeniu tej całej szopki, bo pod koniec właśnie tak to wyglądało. Ileż można się starać dla kogoś i nie otrzymywać niczego w zamian? Puste "kocham Cię" rzucone raz na ruski rok, bezuczuciowe uściski, niedocenianie niczego co robiłam... Aż w końcu zero jakiegokolwiek starania się, żeby mnie przy sobie utrzymać. Powinnam pluć sobie w brodę, że nie zakończyłam tego szybciej, ale.. nie żałuję. Żadnej chwili spędzonej z nią, bo wiem, że byłam wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie. Boli mnie tylko, że osoba, którą tak kochałam zmieniła się w kogoś, kogo nie potrafię poznać... W kogoś kim zawsze gardziła. Chciałabym, żeby była szczęśliwa, ale... nie tędy droga. Sztuczność nigdy nie jest dobra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz